Dzisiaj moja córcia pierwszy raz poszła do przedszkola (prowadzonego przez “siostry”). Spotkała mnie w związku tym sytuacja, której po prostu nie mogę nie opisać. Chcę zaznaczyć, że jestem bardzo wdzięczna siostrze dyrektor, że zechciała przyjąć moją 2,5 latkę. Wychowawczynią w grupie jest siostra zakonna i jakaś osoba świecka. Córcia ładnie bawiła się, zjadła sama obiad, ale problem przyszedł z innej strony. Moja córuś jest w pampersie i dzisiaj ze stresu w przedszkolu dwa razy przydarzyło jej się “to drugie”. Nie to, żebym oczekiwała, że babranie się w zawartości pampersa mojego dziecka będzie dla kogoś przyjemnością, ale uwag spodziewałabym się raczej od tej świeckiej wychowawczyni. Tymczasem siostra-wychowawca wręcz zagroziła mi, że moje dziecko nie będzie mogło chodzić do przedszkola ze względu na takie sytuacje. Zaznaczam, że dzieci z pampersem oprócz mojego jest jeszcze ze troje. I gdzie jest troska, chęć niesienia pomocy, wyrozumiałość, tej siostry skoro już pierwszego dnia grozi mojemu dziecku wyrzuceniem ?
czwartek, 1 września 2011
Przedszkole tzw. "katolickie" ?
Etykiety:
drutefkowe dylematy
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz