Skończyłam bolerko dla Faye zapowiadane w poprzednim wpisie.
… i to na razie na tyle jeśli chodzi o Faye :) Moja naj naj najważniejsza klientka, moja córcia, zażyczyła sobie sweterek dla swojej ulubionej lali (“ciewony”), a dla siebie nauszniki (“róziowe”), więc muszę tym się zająć :) Waluta, którą “płaci”, czyli buziaki, jest niewymienialna i najbardziej wartościowa ze wszystkiego co znam :D
Miłego dnia :)
Śliczne bolerko. Najbardziej podoba mi się chyba to połączenie kolorystyczne bolerka z guziczkiem ^^
OdpowiedzUsuńA zamówienie córci oczywiście najważniejsze. Tym bardziej, że podejrzewam, że mama wzięła już za nie zaliczkę ;)
Ach, jaka szkoda, że za lalki też nie można płacić "całuśną" walutą. Mogłabym wycałować jakiegoś pana chińczyka za moją wymarzoną BJD xD
Ja cię kręcę! Czy ty te cudowności pod mikroskopem dziubiesz?
OdpowiedzUsuńMój synu też płaci w buziakach-ślimakach. Mam go już 2 lata, a za każdym razem, jak mi sprzedaje takiego "ślinucha" to mnie ze wzruszenia ściska w dołku.
Dziubię tradycyjnie, na drutach 2mm (zazwyczaj). My z mężem jesteśmy "buziakowymi wyłudzaczami", bo nasze dziecko tak samo z siebie, to buziaka da niechętnie. Ja obiecuję, że coś dam jej w zamian, a mój mąż, że jak da buziaka, to czegoś jej nie zabierze :D
UsuńPrzepiękne bolerko :D
OdpowiedzUsuńPiękne...
OdpowiedzUsuńCudne kwiatuszki.
cudowne bolerko :) tak buziaki to najwspanialsza zapłata :)
OdpowiedzUsuńGreat coat...fairy hands you have!
OdpowiedzUsuńsee my blog...
jak widzę córcia ma spore wymagania :)śliczne bolerko ^^
OdpowiedzUsuń