środa, 12 sierpnia 2009

Jak dobrze, że mecz trwa tylko 90 minut :)

Mecz – element, który destrukcyjnie wpływa na atmosferę wieczoru. Mężuś właśnie siedzi w swoim fotelu, popija piwo i rządzi pilotem. Ponieważ dysponujemy tylko jednym pokojem, więc, o ile nie muszę patrzeć, to jestem zmuszona słuchać odgłosów płynących z telewizora. Mało tego, Mężuś nie mając z kim dzielić się wrażeniami gada głośno sam do siebie. To z kolei powoduję, że nasza córcia budzi się co parę minut i muszę ją na nowo usypiać. Słowem – dziś mam kiepski wieczór. Nie to, żebym odmawiała Panu Mężowi prawa do obejrzenia meczu, ale piwa w domu i głosu sportowych komentatorów szczerze nie znoszę. Mamy w kuchni taki niezagospodarowany kącik jakieś 190cm x 190cm, który można by nazwać „mini salonikiem” i zastanawiałam się, czy by tam nie eksmitować telewizora. Gdybym przepchnęła tam też fotel, to może mogłabym liczyć na to, że podczas meczu Mężuś też tam poczłapie a ja będę miała względną ciszę i spokój ;)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz