Dziś stwierdziłam, że w domu dziczeję bez kontaktu z ludźmi. Czuję się, jakbym była przyspawana na stałe do dziecięcego wózka i uwięziona we własnym domu. Apropo's czy macie pojęcie do ilu sklepów i w ile miejsc nie da się wejść z dziecięcym wózkiem, bo albo drzwi są za wąskie, albo są schody bez podjazdu? Z córką na razie pogadać nie mogę, a mąż ... no cóż, mąż kiedy nie jest w pracy jest zwykle zatopiony w internecie lub pochłonięty grą na "playu". Kiedy nie wykonuje w/w czynności - dokucza mi i wyśmiewa się z mojego jak mawia "babcinego" hobby. A ja po prostu muszę z kimś "gadać". Nawet jeśli mają to być tylko monologi do bloga. I tym sposobem jestem tutaj :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz