W zeszłym tygodniu mąż dał mi “wychodne” (czytaj: zajął się naszą siejącą spustoszenie dwulatką), więc pojechałam sobie na zakupy. Wróciłam z czterema motkami włóczki i nową fryzurą :) Oto moje zdobycze:
Z “Supreme Cotton” powstała już kolejna czapeczka dla córci. Taka zwykła, po prostu "Simple hat" wg opisu Justyny, autorki blogu "Lorki blogują". Na razie jestem na etapie wymyślania ozdoby, więc dziś Wam jej nie pokażę. Z pozostałych trzech motków powstanie trójkolorowy sweterek “przedszkolny” o wdzięcznej nazwie “Aurora” wg wzoru znalezionego na Ravelry (klik).
Z fryzury też jestem zadowolona, więc tamten dzień mogę zaliczyć do naprawdę udanych ;)
Miłego wieczoru :)
Piękne zakupy,też takie lubię.Pozdrawiam Anka
OdpowiedzUsuńŚwietne kolorki!!!!Nic tak nie poprawia humoru jak udana wizyta u fryzjera i w pasmanterii ,co?;)
OdpowiedzUsuńŁadne kolorki włóczek, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńojj...dopiero teraz widzę,że dawno nie pozwoliłam sobie na takie pasmateryjne szaleństwo i chyba czas to zmienić :) włóczki bardzo fajne
OdpowiedzUsuń