Czy Wy też tęsknicie za wiosną? Taką prawdziwą i zieloną? Ja bardzo. Nie tylko dlatego, że wreszcie się “rozpakuję” ;)
Niesądziłam, że do tego dojdzie, ale posługiwanie się drutami i szydełkiem stało się dla mnie trudniejsze :/ Od jakiegoś czasu zwyczajnie sztywnieją mi palce. Mój lekarz twierdzi, że w ciąży niestety to się zdarza z powodu ucisku na nerwy. Dziergam niezwykle powoooli i “na raty”. Druty 1,25 i 1,5mm musiałam odłożyć, bo moje paluchy słabo sobie z nimi radzą.
Wydziergałam ostatnio w swoim ślimaczym tempie wiosenną tunikę dla Faye, będącą utylizacją kordonkowych resztek.

A pozostając w temacie rzeczy zielonych, jeszcze na początku ciąży (kiedy sadziłam, że urodzę chłopca) wydziergałam prosty zielono-żółty pasiasty sweterek. Kiedy potencjalny syn okazał się być córką musiałam nadać sweterkowi bardziej dziewczęcy charakter. Obrobiłam więc jego brzegi zieloną włóczką i dodałam dwa kwiatki.

Utylizuję także włóczki, jako że w mojej kawalerce wolne miejsce staje się ostatnio rzeczą na wagę złota. Zdradzę Wam jedynie, że robię wreszcie coś dla siebie :)
Miłego popołudnia :)