piątek, 31 lipca 2009

Brak czasu

Po wizycie u rehabilitanta okazało się, że z asymatrią Pchełki nie jest tak źle. Dostaliśmy zalecenia i mamy ćwiczyć w domu metodą Vojty. Te ćwiczenia zajmują niestety troszkę czasu, co w połączeniu z koniecznością prania, prasowania, sprzątania, wychodzenia na spacery, zakupów i gotowania dla męża i Pchełki (pierwsze zupki) oznacza kompletny brak czasu na tworzenie Morelki. Pozostaje mi tylko przerzucić się na tryb nocny ;)

sobota, 25 lipca 2009

Pierwsze słowo :)

Wczoraj był dla mnie bardzo ważny dzień. Moja córcia powiedziała pierwsze słowo - "mama" :) Mąż jest zazdrosny, a ja przeszczęśliwa.

czwartek, 23 lipca 2009

Morelka

Oto co udało mi się zrobić w sprawie morelowej tuniczki dla córci:


A oto wzór "gwiazdki", który wybrałam:


To początek tyłu. Wyszedł mi jakiś strasznie szeroki, ale chyba tak musi być jeśli mam przymarszczyć przy karczku.

Blanka

Dzisiaj byłam z córcią u lekarza. Swoją drogą - pierwszy pediatra, który rzeczowo odpowiedział na moje pytania. Niestety okazało się, że układanie się na lewą stronę to nie kaprys Pchełki tylko kręcz szyi :( Dostaliśmy skierowanie do ortopedy i na rehabilitację, a wcześniej mamy zrobić USG główki i szyi. Jutro musze podjąć nadludzki wysiłek obudzenia mojego męża ok 11: 00 żeby zajął się małą i pojechać do szpitalika dziecięcego poumawiać wizyty. Żal mi maluszka, bo ćwiczenia będą bolały, ale może nareszcie jej główka zacznie się wyrównywać i dogoni sprawnością swoich rówieśników.

środa, 22 lipca 2009

Trochę historii

Ostatnio szperając w swojej przepastnej szafie znalazłam dwa szydełkowe twory, które zrobiłam kilka lat temu.

Wzór różowego sweterka pochodzi z jakiejś "Diany" i w oryginale miał jeszcze frędzle. Z tego co pamiętam, nieźle się musiałam napracować, bo składa się ze 104 kwiatów robionych osobno, które później trzeba było jeszcze łączyć innymi kwiatami. Zrobiony jest z "Sonaty". Całkiem fajnie mi się go w panieńskich czasach nosiło ;)


Ponczo to improwizacja. Byłam dumna, bo w wakacje w 2006r zrobiło furrorę na deptaku w Świnoujściu :) Szczególnie wśród Niemek :)

poniedziałek, 20 lipca 2009

Hmm...

Czuję skruchę. Miałam dodać zdjęcie postępów morelowego sweterka, a tego nie zrobiłam. Wszystko dlatego, że zmieniłam zdanie i będę improwizować. Wybór fasonu i ściegu zajął mi mnóstwo czasu, ale wczoraj "robota ruszyła" :) Będzie to tuniczka z kieszonkami i kapturem.

czwartek, 9 lipca 2009

Łowy na morelową włóczkę zakończyły się sukcesem :)

Dzisiaj udało mi się namówić mojego mężusia na dłuższy spacer z Pchełką. Oczywiście spacer to był tylko pretekst do zwabienia go do sklepu z włóczkami :) Pytacie po co mi był mężuś ? Odpowiedź jest prosta - potrzebowałam "stacza" do wózka, bo jest tak szeroki, że nie mieści się w drzwi tego sklepu ;) Jestem całkiem usatysfakcjonowana, bo udało mi się kupić morelową "Katkę" na sweterek dla córci. Jeszcze dziś zabiorę się do robienia :)

Sweterek w oryginale wygląda tak:


Jutro pochwalę się postępami :)

wtorek, 7 lipca 2009

Złośliwość losu

Dziś mój małżonek kolejny raz nie zdał egzaminu na prawo jazdy :( Stało się tak tylko dlatego, że jakiś pieszy nagle wtargnął (jak to się fachowo mówi) mu na jezdnię. Przez jeden nierozważny krok tego człowieka będziemy musieli zapłacić 150 zł za tzw "doszkalanie" i za kolejny egzamin. I skąd na to wziąć ?

Czas się pochwalić ;)


Oto pierwszy sweterek, jaki zrobiłam dla mojej córki. Wzór pochodzi z "Diany Bobas 2/2007, a "od siebie" dodałam jeszcze czapeczkę. Po tym procesie wytwórczym stałam się zdeklarowaną fanką włóczki "Katka" :) Super się nadaje na wyroby dziecięce i ładnie wygląda przy ażurach.

Dziś w końcu doznałam inspiracji do robienia następnego sweterka. Będzie morelowo-ażurowy :) Wzór znalazłam w innej "Dianie Bobas". Niech no tylko znajdę czas na włóczkowe zakupy ...

Niezdecydowanie to kobieca przypadłość

Tak wiem, jestem uzależniona od tworzenia. Ledwo skończyłam spodenki ze starej koszulki dla mojej córci, a znów poczułam zew. Mam w planie przerobienie starego sweterka Blanki na nowy. Ten stary zrobiłam jeszcze jak byłam w ciąży i teraz już mi się nie podoba. I tu pojawia się problem, bo nie mam pojęcia jaki by mi się podobał :( Pewnie szukanie inspiracji potrwa jeszcze kilka dni, ale jak już coś zacznę, to oczywiście nie omieszkam się pochwalić postępami ;)

Po raz pierwszy...

Dziś stwierdziłam, że w domu dziczeję bez kontaktu z ludźmi. Czuję się, jakbym była przyspawana na stałe do dziecięcego wózka i uwięziona we własnym domu. Apropo's czy macie pojęcie do ilu sklepów i w ile miejsc nie da się wejść z dziecięcym wózkiem, bo albo drzwi są za wąskie, albo są schody bez podjazdu? Z córką na razie pogadać nie mogę, a mąż ... no cóż, mąż kiedy nie jest w pracy jest zwykle zatopiony w internecie lub pochłonięty grą na "playu". Kiedy nie wykonuje w/w czynności - dokucza mi i wyśmiewa się z mojego jak mawia "babcinego" hobby. A ja po prostu muszę z kimś "gadać". Nawet jeśli mają to być tylko monologi do bloga. I tym sposobem jestem tutaj :)