piątek, 7 sierpnia 2009

Końca nie widać

Morelowa tuniczka ma już plecy. Praca nad nią posuwa się strasznie wolno, bo jak zwykle robię "na oko" i jeszcze do tego "na wyrost", więc kilka razy zmieniałam zdanie na temat jej szerokości i prułam. Do tego ćwiczenia z Pchełką i zajmowanie się domem ...

Spotkałam niedawno na spacerze mojego byłego szefa i facet mnie nie poznał. Było to dla mnie wstrząsające, bo nie sądziłam, że zmieniłam się aż tak bardzo po porodzie. Po powrocie do domu spojrzałam krytycznie w lustro i postanowiłam (po raz chyba 10 :D) wziąść się za siebie. Tym razem mam zamiar być wobec siebie wymagająca. Makijaż, fryzura i obcasy - tak mam zamiar od dziś wychodzić na spacery. Mężuś nie jest zachwycony moją chęcią "powrotu do stanu sprzed ślubu" i dopatruje się w tym "tego drugiego" :D A niech się troszkę pomartwi ;)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz